poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 5




And you know we're on each other's team

~Louis~

-Chryste…- wysyczałem przez zęby. Jeśli kiedykolwiek stworzyłbym listę i umieścił na niej wszystko czego nienawidzę robić, to poranne wstawanie, zdecydowanie byłoby na jej szczycie. Rozważałem właśnie olanie szkoły, gdy drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
-Louis, wstawaj, znowu się spóźnisz- powiedziała moja mama.
Niechętnie zwlokłem się z łóżka i ruszyłem pod prysznic. Stałem pod tym ciepłym strumieniem wody zapewne dłużej, niż było to konieczne. Potrzebowałem tego, aby mentalnie przygotować się na to co mnie dziś czeka. W głowie zacząłem układać swój plan dnia. Lekcje, lunch, lekcje, godzina przerwy, która dla mnie oznaczała rozpisanie rozgrzewki dla chłopaków i wreszcie trening. Piłka nożna była zdecydowanie miłością mojego życia. Odprężeniem, motywacją i pasją, po prostu była częścią mnie. Wyszedłem spod prysznica, szybko się wytarłem i ubrałem. Zszedłem na dół, złapałem jeszcze jabłko i wyszedłem z domu.
Podjechałem pod dom Zayna i zatrąbiłem. Chłopak wyszedł po chwili.
-Siema stary- powiedział wsiadając do auta. Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Przyjaźniliśmy się odkąd oboje mieliśmy po 7 lat, teraz mamy już 19, co daje nam spory kawał czasu. Rozumieliśmy się bez słów i zawsze wiedzieliśmy czego nam trzeba.Po chwili Zayn oczywiście zaczął jęczeć coś na temat śniadania, którego nie zdążył zjeść, więc zatrzymaliśmy się jeszcze pod The Brew. Zostawiłem chłopaka w aucie, a sam poszedłem nam coś kupić. Nie wiem czemu, przez chwilę miałem nadzieję zobaczyć Harrego za ladą. Zamiast niego, spotkałem właściciela. Zamówiłem dla nas dwie duże kawy z mlekiem, kanapki z kurczakiem i czekoladowe muffiny. Po chwili wszystko było gotowe. Zabrałem jedzenie z bufetu i wyszedłem, wrzucając jeszcze napiwek do dużego słoika. Do szkoły weszliśmy minutę przed dzwonkiem i muszę przyznać, byłem z nas dumny. Skierowałem się w stronę sali biologicznej, gdzie wszyscy już zajmowali swoje miejsca. Przystanąłem na chwilę w drzwiach a w oczy rzuciła mi się burza loków, która z desperacją rozglądała się w około. Wszystkie miejsca poza moja ławka były zajęte i chłopak wyraźnie nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
-Co za idiota- pomyślałem i ruszyłem w jego stronę.
-Harry, przestań się tak miotać i siadaj wreszcie- powiedziałem. Duże zielone oczy patrzyły na mnie z wyraźna ulgą. Po klasie rozeszły się jakieś poruszone szepty, ale w sumie miałem to w dupie.
-Przygotujcie swoje prace domowe- doszedł do nas głos nauczyciela.
-Kurwa- syknąłem cicho. Harry spojrzał na mnie odrobinę zaciekawiony. Położył swoją pracę na ławce i czekał, aż nauczyciel przyjdzie aby ją zabrać. Starałem się na szybko wymyślić jakąś dobrą wymówkę, niestety nic nie przychodziło mi do głowy. Zsunąłem się odrobinę na krześle i czekałem.
-Louis, gdzie jest twój referat?- Usłyszałem. Próbowałem się uspokoić. Odetchnąłem głęboko jeszcze raz.
-Nie mam go- powiedziałem prosto z mostu.
-Obyło się bez zbędnego zaskoczenia- mruknął nauczyciel. Zabrał prace Harrego i odszedł. Po chwili odwrócił się jednak.
-Zostańcie obydwoje po lekcji- powiedział do nas.
-Zajebiście- wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Widziałem, że Harry skulił się odrobinę i skarciłem się w myślach za wystraszenie go. Po dzwonku poczekałem, aż wszyscy opuszczą klasę i podszedłem do biurka.
-Louis, jeśli tak dalej pójdzie to nie zaliczysz semestru- powiedział do mnie.
Spiąłem się odrobinę. Nigdy nie byłem najlepszym uczniem, ale wiedziałem, że jeśli nie zdam to rodzice mnie chyba zabiją. Patrzyłem się na niego i czekałem, aż zacznie kontynuować.
-Myślę, że dobrze zrobiłyby ci korepetycje, sądzę, że Harry mógłby ci pomóc. Rozmawiałem z nim już i zgodził się na moją propozycję.
-Słucham?!- Krzyknąłem, zanim w ogóle pomyślałem. Widziałem, że chłopak gwałtownie posmutniał i wręcz chciał stać się niewidzialny. Zupełnie jakby te pieprzone korepetycje były jego pomysłem. Kilka sekund później, doszło do mnie, że to przecież tylko on. To Harry, a nie jakiś kretyn, z którym nie miałem najmniejszej ochoty na spędzanie czasu. Zastanawiałem się, czy przeszkadza mi fakt uczenia się z nim, ale nie wykryłem żadnych negatywnych emocji, kierowanych w stronę tego pomysłu.
-Posłuchaj Louis, nie dasz sobie rady sam, chyba nie chcesz powtarzać klasy- dodał.
-Nie oczywiście, że nie- powiedziałem.
-Świetnie, umówcie się na pasujący wam termin- zakomunikował, po czym zabrał teczkę i wyszedł. Odwróciłem się w stronę chłopaka, stał z nisko spuszczona głową i skrzyżowanymi rękami. Poczułem nagłe wyrzuty sumienia, za wystraszenie go po raz kolejny. Muszę chyba zacząć uczyć się panowania nad emocjami.
-Słuchaj Harry, przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć, zdenerwowałem się tylko, bo nie mogę zawalić roku- powiedziałem spokojnie. Dlaczego ty się tłumaczysz Tomlinson- przebiegło mi przez myśl. Natychmiast uciszyłem swoje wewnętrzne ja.
-Harry spójrz na mnie- poprosiłem. Ten jednak dalej stał w tej samej pozie. Złapałem go za ramię, na co zareagował spięciem mięśni. Westchnąłem i poprosiłem raz jeszcze.
Podniósł odrobinę swoją głowę. W jego oczach ujrzałem mieszankę strachu i nieufności pomieszanej jakby ze smutkiem. Miałem ochotę strzelić sobie za to w twarz. Uśmiechnąłem się delikatnie do niego i poczekałem chwilę, aż jego strach odejdzie.
-Może mógłbyś dziś wpaść do mnie i pouczymy się na jutrzejszą kartkówkę?- Zapytałem.
Kiwnął głową, i nie potrafiłem ukryć małego uśmiechu, który wstąpił na moja twarz. Zaraz po tym, jednak coś musiało zepsuć moje plany.
-Umm, Harry, właśnie mi się przypomniało, że mam dziś trening piłki po lekcjach. Chyba nie ma sensu, żebyś tyle na mnie czekał- powiedziałem smutny. Zaraz… Smutny? Odpędziłem od siebie te wszystkie dziwne myśli. Widziałem, że chłopak chce coś powiedzieć. Wahał się chwilę, jednak w końcu się przełamał.
-Ja też będę na tym treningu- oznajmił. Nie ukrywam, że zdziwił mnie tym trochę.
-Grasz?- Spytałem. Pokręcił przecząco głową. Zobaczyłem jak na jego policzki wstępują rumieńce.
-Tylko pomagam, no wiesz, słupki, ręczniki i takie tam- dodał zawstydzony.
-Więc po treningu?- Spytałem. –Jeśli nie będziesz oczywiście zmęczony- dodałem szybko.
-Tak po treningu jest ok- powiedział cicho i uśmiechnął się do mnie delikatnie. Zebraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z klasy, udając się w swoje strony.  W sumie cieszyłem się na to spotkanie.

~Harry~

-Wreszcie lunch- pomyślałem. Udałem się w stronę stołówki, po wejściu odszukałem wzrokiem mój stolik. Był to ten w samym rogu sali, niedaleko stały kontenery na śmieci i nigdy nikt przy nim nie siadał, więc pozwoliłem sobie nazwać go swoim. Wyjąłem rano zrobione kanapki i mały sok pomarańczowy. Jadłem, zastanawiając się nad dzisiejszymi korepetycjami z Lou. Nie potrafiłem się nie cieszyć na myśl o chwili czasu spędzonej z nim sam na sam. On był inny niż cała reszta ludzi tutaj. Obronił mnie i zajął się mną, mimo że mnie nie znał. Byłem mu za to dozgonnie wdzięczny, dlatego ucieszyłem się, że teraz to ja będę mógł mu pomóc. Zobaczyłem, że do stołówki wchodzi Josh. Przypomniałem sobie wczorajszą sytuacje i przysunąłem się bliżej ściany. Skończyłem jedzenie, zabrałem swoje rzeczy i ruszyłem na dziedziniec. Wolałem uniknąć kolejnego spotkania z tym chłopakiem. Mimo, że była jesień, było całkiem ciepło, więc postanowiłem odetchnąć świeżym powietrzem. Usiadłem na schodach i wziąłem głęboki oddech, rozkoszując się słonecznymi promieniami. W oddali zobaczyłem Zayna a zaraz obok niego Louisa. Stali przy murze i palili papierosy. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to jak Lou wyglądał. Miał na sobie czarne rurki i vansy w tym samym kolorze, a do tego błękitną koszulkę. W ręku trzymał czarną bluzę. Jego włosy były jak zawsze zmierzwione. Przemknęło mi przez myśl, że opierając się o mur i wypuszczając dym z ust, wygląda cholernie seksownie. Stłumiłem jednak w sobie te uczucia. Wiedziałem, że chłopak jest poza moim zasięgiem. Zresztą nawet nie jest gejem, a gdyby nawet był to i tak nie miałbym u niego żadnych szans. Wyjąłem swój zniszczony egzemplarz z sonetami Shakespeare’a.
Miałem do nich jakąś słabość i często do nich wracałem. Przeczytałem jeden i podniosłem wzrok znad książki. Moje oczy spotkały się ze spojrzeniem chłopaków, którzy zmierzali w stronę wejścia. Spuściłem wzrok na tomik z poezją.
-Hej Harry, mam nadzieję, że czujesz się ok- usłyszałem. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Zayna stojącego nade mną.
-Mmm, tak jest ok- powiedziałem.
-Cieszę się- dodał, uśmiechając się do mnie przyjaźnie. Minął mnie na schodach, klepiąc mnie lekko po ramieniu i razem z Louisem wszedł do budynku. Posiedziałem na dworze jeszcze chwilę, po czym zacząłem zbierać się na następną lekcję.
Angielski i matematyka minęły całkiem spokojnie. Trening piłki zaczyna się dopiero za godzinę, ale trener prosił bym przyszedł od razu  po lekcjach i zajął się przygotowaniem boiska. Wyszedłem ze szkoły i zacząłem zmierzać w kierunku stadionu. Trener wszystko mi wytłumaczył, pokazał co gdzie się znajduję, dał mi również klucze do magazynu ze sprzętem. Nie pozostało mi nic innego jak wziąć się do pracy. Ustawienie słupków zajęło mi całkiem sporo czasu, jednak byłem zadowolony z efektu. Spojrzałem dumnie na swoja pracę i skierowałem się do magazynu w celu przyniesienia piłek. Wziąłem cztery na raz, mimo że niesieni ich graniczyło z cudem. Nie widziałem gdzie idę, więc nie było wielkim zaskoczeniem to, że w końcu potknąłem się o jakąś bliżej niezidentyfikowaną przeszkodę, prawdopodobnie o własne nogi i wypuściłem wszystkie piłki z rąk. Z bezradności warknąłem cicho i tupnąłem nogą. Średnio mnie interesowało, że moje zachowanie w tej chwili było pewnie typowym zachowaniem pięciolatka. Nagle usłyszałem głośny śmiech z drugiej strony boiska. Wyprostowałem się i odwróciłem wzrok w tamtą stronę. W cieniu, pod trybunami siedział Louis z jakimiś notatkami. O Boże, Louis to widział! Czułem jak moje policzki robią się czerwone. Chłopak dalej zwijał się ze śmiechu i w końcu sam zacząłem chichotać.
Po chwili uspokoił się i wstał otrzepując swoje sportowe spodenki. Wyglądał cholernie dobrze w piłkarskim stroju. Zaczął iść w moją stronę, łapiąc po drodze jedną z rozsypanych przeze mnie piłek. 
-Przepraszam nie powinienem się śmiać- powiedział chichocząc. Wciąż stałem tam zarumieniony.
-Po prostu bardzo przypominałeś w tamtej chwili moją młodszą siostrę, w tym, że tupanie nogą w twoim wykonaniu było po prostu bardziej zabawne- dodał, odkładając piłkę na miejsce.
-To żenujące- oznajmiłem, czym dałem mu kolejny powód do zaśmiania się. Razem ułożyliśmy piłki i Lou usiadł na trawie.
-Dziękuję- powiedziałem, uśmiechając się do niego.
-Nie ma sprawy Harry- odpowiedział i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłem i wziąłem głęboki oddech.
-Czemu jesteś tu tak wcześnie?- Spytałem. W końcu trening zaczynał się dopiero godzinę po naszych lekcjach.
-Jestem kapitanem, musiałem rozpisać rozgrzewkę dla chłopków- wyjaśnił.
-Wow, zawsze chciałem się nauczyć grać, ale nigdy nic mi z tego nie wychodziło- powiedziałem.
-To nie takie trudne, pokażę ci kiedyś, jeśli będziesz chciał- dodał. Na moją twarz wstąpił wielki uśmiech i zaraz po tym ochoczo pokiwałem głową. Louis znów zaśmiał się głośno, odrzucając głowę w tył. Schowałem twarz w dłonie i siedziałem tak przez moment, rozkoszując się tą chwilą. Przerwały mi odgłosy chłopaków, wbiegających na murawę. Podniosłem głowę i zobaczyłem Lou, zmierzającego w ich kierunku. Poszedłem i usiadłem na trybunach, by poczekać na zakończenie treningu. Rozejrzałem się, w poszukiwaniu znajomych twarzy pośród ludzi w drużynie. Znalazłem Zayna, było też dwóch kolegów Lou, z którymi zazwyczaj siadał przy obiedzie. Niestety zobaczyłem też Josha, który po chwili posłał w moją stronę gniewne spojrzenie. Rozpoznałem jeszcze chłopaka, który chodzi ze mną na matematykę, siedzi zawsze w ławce obok. Trening przebiegał sprawnie. Musiałem przyznać sam przed sobą, że większość czasu bezwstydnie gapiłem się na Louisa. Był naprawdę świetny, zachowywał się jakby urodził się na boisku. Po zakończonych ćwiczeniach wszyscy zebrali się w grupie i przybili sobie piątki, a potem rozbiegli się do szatni. Wszedłem na boisko by zacząć sprzątać słupki.
Gdy znosiłem już ostatnie, na murawę wszedł Louis. Był już umyty i przebrany.
Zabrał z trawy ostatnia piłkę, której ja nie dałem rady wziąć i włożył ją do specjalnego kosza, gdzie była już wrzucona reszta.
-To co, idziemy?- Zapytał. Pokiwałem głową i ruszyłem za nim na parking.
Nagle przypomniało mi się coś bardzo ważnego, czego wcześniej bałem się powiedzieć Louisowi. Nie miałem jednak wyboru, więc w końcu zdobyłem się na odwagę.
-Um Louis- powiedziałem cicho. Chłopak odwrócił się w moją stronę i patrzył wyczekująco aż zacznę kontynuować.
-Mam taką prośbę…- zacząłem. Chłopak kiwnął głową abym kontynuował.
-Za pół godziny, zaczyna się moja zmiana w kawiarni, czy moglibyśmy pouczyć się tam? Raczej nie ma tam za wielu klientów, chyba, że nie chcesz, to może mógłbym się dziś zwolnić, albo na przykład…
-Harry!- przerwał mi Lou.
-Rozumiem to i nie ma problemu, możemy się pouczyć tam- powiedział spokojnie. Uśmiechnąłem się do niego szeroko, po czym poszedłem za nim na parking.

12 komentarzy:

  1. czekam na następny :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, korepetycje u Harry'ego... Larry jest taki słodki, uwielbiam fluff'y :) Rozdział (jak zawsze, ha) przecudowny.
    Strasznie dziwię się, że pod rozdziałami nie masz po kilkadziesiąt komentarzy, Twoje opowiadanie jest napisane tak dobrze, i ma tak świetną fabułę, że zasługuję na dużo więcej. Ale jestem pewna, że gdyby ktoś odnalazł Twój blog od razu zakochałby się tak jak ja ♥
    Kochanie, czekam na następny rozdział, dziękuję za informowanie <3 xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kochana <3 Wystarczy, że mogę pisać dla was x -B.

      Usuń
  3. Rozdział jak zwykle cudowny *.* uwielbiam to jak piszesz i też czekam na nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niee :( już się skończyło. Dzisiaj znalazłam ten blog i jest na serio świetny xx Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już piszę dla was następny misiaki x -B.

      Usuń
  5. Jeju już nie mogę się doczekać kolejnego . Serio dziwi mnie to że masz tylko kilka komentarzy pod rozdziałami. Twoje ff jest boskie i moje ulubione (mam tylko 2 ulubione z czego jedno to twoje) to ff przemowilo do mojego serca i jest po prostu ugh jdjsisjeiwjw boskie? Zajebiste? Każde słowo które opisuje jak dobre to jest przydaloby mi sie.
    Jakbys mogla to informuj mnie o nowych rozdzialach - @arixsels . Bylabym ci strasznie wdzieczna xx ♡♡

    \\ @arixsels aka największa fanka tego ff ! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeju dziękuję bardzo ♥ oczywiście będę informować. Dziś będzie nowy rozdział x -B.

      Usuń
    2. Heej, wiesz co, nie mogę Cię znaleźć na twitterze :( na pewno podałaś dobry nick? :) x -B.

      Usuń