I'm in love with the shape of you
~Louis~
Harry ja nie- moją wypowiedź przerwał dźwięk telefonu.
Nie-mo-kurwa-żliwe.
Myślałem, że to naprawdę dzieje się tylko w filmach,
romantyczna sceneria, główni bohaterowie zaraz mają się pocałować i wtedy jak
gdyby nigdy nic, dzwoni telefon.
Harry spojrzał zaskoczony w stronę upierdliwego
urządzenia.
-To Niall- powiedziałem, na co on pokiwał głową i zaczął
usilnie studiować fakturę materiału swoich spodni.
Zacząłem się
zastanawiać, czy kiedykolwiek będę w stanie przebić się przez jego obronny mur.
-Przepraszam, że tak się użalam- powiedział ze wzrokiem
wbitym w koc lezący na łóżku.
Poczułem, że moja szansa na powiedzenie mu prawdopodobnie
najważniejszej rzeczy w moim życiu odeszła właśnie bezpowrotnie.
-Nawet tak nie mów- powiedziałem patrząc na niego –Nie jesteś
niczemu winien
Uśmiechnął się delikatnie i podniósł głowę wprawiając
loki w ruch.
-Jestem wdzięczny za to wszystko co dla mnie zrobiłeś
Louis, nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle, nie wiem jak będę mógł Ci się
odwdzięczyć- powiedział, a ja starałem się dobrać odpowiednie słowa by
powiedzieć, żeby przestał się kurwa wydurniać i nie musi mi się za nic
odwdzięczać.
-Czuję się jakbym miał przyjaciela- dodał rumieniąc się
-Jestem Twoim przyjacielem- odpowiedziałem natychmiast.
Popatrzył na mnie na pozór wesołym wzrokiem, w którym
miałem wrażenie kryło się dużo dziwnego smutku albo rozczarowania.
-Jesteś w dupie Tomlinson- pomyślałem.
~Harry~
-Może chcesz się przejść?-zapytał
Pokiwałem chętnie głową na myśl o jakiejś aktywności
która możemy razem wykonać.
Louis wstał i zarzucił na siebie dżinsową kurtkę, w
której wyglądał zdecydowanie za dobrze.
Jak gdyby w czymkolwiek kiedyś wyglądał źle.
Otworzył drzwi i puścił mnie przodem, podziękowałem, na
co on tylko jęknął zirytowany.
Impreza trwała w najlepsze, więc wymknęliśmy się
ukradkiem zostawiając dzieci pod opieką Jenny.
Stanąłem przed wejściem, nie wiedząc w którą stronę mam
się udać.
Louis wskazał głową stronę i posłusznie za nim poszedłem.
Mógłby mnie zaprowadzić na wysypisko śmieci i jestem
przekonany, że i tak byłbym zadowolony.
-Eleanor to tylko moja przyjaciółka- powiedział nagle z
bliżej niezidentyfikowaną miną.
-Oh- westchnąłem, nie potrafiłem pohamować wewnętrznej
radości która nastała we mnie w odpowiedzi na tą informacje- Myślałem, że się
spotykacie- dodałem, uśmiechając się grzecznie.
Pokiwał tylko głową w zaprzeczeniu i odpalił papierosa.
~Louis~
-Po. Co. To. Powiedziałeś.- warknąłem do siebie w myślach-
Jakby go to interesowało- dodałem.
Toczyłem walkę ze swoim drugim ja.
-Zobacz, wiewiórka- zapiszczał nagle podekscytowany,
wyrywając mnie z zamyślenia i podreptał szybciej w tamtą stronę.
Wywróciłem oczami na tą reakcję, ale grzecznie
przyspieszyłem kroku, mimo że ciężko było nadążyć za tymi długimi nogami.
Wiewiórka, też coś.
Zatrzymaliśmy się przed małym placem zabaw a Harry smutno
rozglądał się za zgubionym zwierzątkiem.
-Nie przejmuj się- powiedziałem a on tylko uśmiechnął się
w odpowiedzi i usiadł na jednej z kilku huśtawek.
Czując, że mogę tego emocjonalnie nie wytrzymać odpaliłem
następną fajkę i ukucnąłem naprzeciwko.
Bujał się delikatnie, nie odrywając nóg od ziemi.
-Dzieciuch-powiedziałem patrząc na niego rozbawiony, ale
on nagle posmutniał, jak gdyby pomyślał, że mówię o nim źle.
Jakbym w ogóle śmiał pomyśleć o nim cokolwiek złego.
To niedorzeczne, wkurwiłem się już na samą myśl i wstałem
gwałtownie z ziemi, wyrzucając niedopałek.
Podszedłem do Harrego i złapałem za łańcuch od huśtawki.
-Ej kolego, spójrz na mnie- powiedziałem, ale on uparcie
trzymał wzrok wbity w ziemie.
Muszę popracować nad jego pewnością siebie, to pewne.
Nachyliłem się nad nim i po chwili doszedłem do wniosku,
że był to strategiczny błąd gdyż w nozdrza uderzył mnie jego zapach, który
powodował w mojej głowie jakieś dziwne wizje.
Starając się trzymać resztki samokontroli na wodzy,
ponowiłem prośbę.
Harry uniósł nieznacznie głowę i chyba zaskoczony moją
odległością od jego twarzy gwałtownie przechylił się do tytuły, spadając z
siedzenia na plecy.
Niewiarygodne.
Zaśmiałem się cicho i popatrzyłem na ciało leżące pode
mną.
Wykorzystując sytuację usiadłem na huśtawce z drugiej
strony by móc ponabijać się z niego jeszcze chwilę, upewniwszy się wcześniej że
nic mu nie jest.
Nie było mi jednak dane za długo delektować się tą chwilą
gdyż nagle długa ręka Harrego pociągnęła mnie w dół, tak że upadłem prosto na
niego.
Zdecydowanie coś mnie zabolało ale nie byłem w stanie
teraz o tym myśleć.
Zobaczyłem pod sobą zaskoczone oczy Loczka, który chyba
nie spodziewał się, że wyrządzi tyle zamieszania.
-Przepraszam- powiedział natychmiast- Strasznie
przepraszam, nie chciałem zrobić Ci krzywdy- dodał a jego oczy zaszły łzami.
Boże, te oczy. Wyciągnąłem rękę z niewygodnej pozycji, co
spowodowało, że opadłem na loczka jeszcze bardziej. Czułem, jak w moim
spodniach zaczynają się dziać rzeczy, które zdecydowanie nie powinny się dziać
w tym momencie.
-Nic nie szkodzi dzieciuchu- powiedziałem przekornie, ale
to nie wydawało się go uspokoić.
Pojedyncza łza spłynęła mu po policzku, na co zacisnął
mocno powieki.
-Ej- powiedziałem dotykając jego policzka- popatrz na
mnie.
Otworzył oczy.
-Zaczynamy robić postępy- pomyślałem i poprosiłem jeszcze
raz, tym razem poskutkowało.
Patrzył na mnie tymi wielkimi smutnymi oczami i miałem
ochotę się skopać, chociaż sam nie do końca wiedziałem za co, ale tak to już
było, nie potrafiłem wybaczyć sobie, że On jest smutny w mojej obecności.
Delikatnie przejechałem kciukiem po jego policzku,
wycierając łzę.
-Nic się nie stało gapo- powiedziałem z uśmiechem, a on
zaczął się uspokajać.
Gładziłem jego policzek jeszcze przez chwilę, aż w końcu
zdałem sobie sprawę z tego co robię.
Przebywanie w pobliżu Harrego było dla mnie tak
naturalne, że nic co robię nie wydawało mi się w najmniejszym stopniu dziwne
czy też niepoprawne, nie było rzeczy której nie wypadało zrobić.
Tak po prostu
musiało być. To było jak coś w stylu to jestem Ja to jest Harry, znamy się już
od poprzednich trzech wcieleń więc proszę nie oceniajcie nas.
Tak jakby wszechświat oddał mi część mnie, którą kiedyś
zgubiłem .
Popatrzyłem na niego z rozczuleniem, miał przymknięte
powieki i wyglądał jak ktoś na kogo chciałbym patrzeć cały czas, jakby
patrzenie na Harrego miało by mi nigdy się nie znudzić.
Otworzył oczy i speszony jego wzrokiem, opuściłem go
niżej, na jego usta.
Miał pełne, różowe wargi i zastanawiałem się jakby to
było je całować.
W przypływie tych wszystkich emocji przycisnąłem swoje
usta do ust Harrego, składając na nich delikatnego buziaka, zastanawiając się co
właśnie najlepszego zrobiłem, ale wtedy było już za późno.
Całe moje ciało przeszły iskry w odpowiedzi na to
uczucie.
Poczułem jednak, że Loczek cały się spiął i nie rusza
się, więc w obawie odsunąłem się szybko od niego.
Patrzył na mnie zszokowany.
-Ty Głupi kurwa idioto- pomyślałem, bluźniąc na siebie w
myślach
--------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem, że minęły dwa lata.
Ktoś mnie zmotywował jakimś zupełnie randomowym komentarzem.
Przeczytałam od początku i sama się uśmiechnęłam więc enjoy :)
-B.